środa, 17 stycznia 2018

Sri Lanka - dzień 1 - Amsterdam

Plan na dzisiaj jest tak taki, że Dziadek Mirek zawozi nas do Warszawy na lotnisko, skąd lecimy do Amsterdamu. W Warszawie zostawiamy ciepłe zimowe ubrania, które wracają z Dziadkiem, w Amsterdamie zaś wyciągamy odzież jesienną gdyż powinno być około 6-7 stopni.
Lądujemy około 14, a wylatujemy kolejnego dnia rano. Mamy zatem w planach zwiedzić (no chociaż lekko liznąć) Amsterdam, a odzież zbyteczną wysłać do Polski.

Plan genialny w swojej prostocie. Przyjajmniej tak nam się wydaje. A i plecaki spakowane są pod takie rozwiązanie. W razie W jesteśmy na tyle elastyczni, że lekkie odchylenia od planu nie będą powodować komplikacji.

No i nie trzeba było długo czekać, żeby cały misterny plan poszedł.. W samochodzie Krynia wylała wszystko co jej na żołądku siedziało. A tego nie mielismy w scenopisie, gdyż takich historii do dzisiaj nie mieliśmy. Starannie i przemyślanie spakowane plecaki przeszły do historii.

Amsterdam też nie został zaliczony, gdyż ponieważ jak się zaczekinowaliśmy w hotelu i bylibyśmy gotowi do wyjścia to się zrobiła 16:30 i bez sensem stało się pałowanie z hotelu do centrum i w zasadzie z powrotem od razu, żeby dzieciaki położyć spać o rozsądnej godzinie, wszak jutro o 09:40 startuje samolot do Kolombo.

Pięknie się to wszystko zaczyna, jak tak dalej będzie szło, to będą to najgorsze wakacje ever.

A w ogóle, w Amsterdamie wybraliśmy Ibis Budget Hotel. Taki to budżet, że 60 euro. No ale ma dwa niezaprzeczalne plusy - bliskość lotniska i transfer do/z. To robi różnicę.
Co do pokoju, wielkością chyba mniejszy niż pokój Jadzi :)
Łóżko podwójne, nad nim antersola(?) tzn. kolejne małe łóżko, łazienka, wc i 2m2 przestrzeni życiowej.
Ale nie o luksusy chodziło. WiFi dostępne za free.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli natchnęliśmy Ciebie do wypowiedzi, pisz tutaj: