sobota, 27 stycznia 2018

Sri Lanka dzień 11 - Udawalawe (safari), Tangalle (plaże)

Samon zjawia się punktualnie. Jedziemy zatem do Udawalawe, na drugie safari, a później do Tangalle. Od Tangalle już do końa będziemy non stop w obrębie plaż.

Zastanawialiśmy się czy wybrać Udawalawe czy może Yale National Park. W Yale w sezonie, a taki właściwe trwa jest ponoć dużo więcej turystów. Wypadło zatem na Udawalawe National Park.
Kierowca z polecenia kasuje około 50 dolarów, do tego bilety, niemalże drugie tyle. Cały Jeep nasz, 4-5 godzin na to, aby dojechać do parku, pojeździć po nim i pooglądać zwierzaki.

Sam park zdecydowanie różni się od tego w okolicach Sigiriya. Jest większy, dużo mocniej porośnięty krzakami i drzewami, zwierzaków też więcej.


Na dzień dobry słoń, a później to już się posypało zwierzakami - "wodne" bawoły (water buffalo), słonie, ptaki wodne, słonie, ptaki nie wodne (m.in. znany nam z Malezji hornbill), słonie, jaszczurki, słonie. A jak już przy słoniach jesteśmy to trafiło nam się do oglądania 2 tygodniowe słoniątko. Permanentnie chowające się/zastawiane przez mamę i ciotki. Bo trafiło nam się stado wyłącznie żeńskie, samiec alfa chwilowo miał dość i sobie poszedł, jak zatęskni to wróci.









Widzieliśmy też walkę słoni/słonic - płci nie udało się ustalić, widok dwóch słoni walących się głowami robi wrażenie, z drugiej strony bliskość słoni (bo same podchodziły bliżej) i świadomość tego, że jak się zdenerwuje, podejdzie i sieknie z bliska, to będzie boleć. 



No i dla mnie najważniejsze - widzieliśmy krokodle. Najpierw w dwóch jeziorkach tylko oczy wystające ponad taflę wody, a później bodajże 7 sztuk wygrzewających się na słońcu. MEGA


W ogóle, to trafił nam się przewodnik sokole oko, to co gościu był w stanie zobaczyć, to ja nawet nie.
Zauważył (prowadząc jeepa po wertepach) głowę jakiejś jaszczury wystającą nad pieniek. Tylko głowa - wielkości średniej śliwki, koloru mocno zbliżonego do pnia, na którym siedziała. Przynajmniej wiadomo za co pobiera pieniądze.




Było super, nawet mimo tego, że nie widzieliśmy leo.

Po wszystkim obieramy kurs na Tangalle, do którego dojeżdzamy około 21. Ciemnawo, ale ocean już słychać, od jutra będzie też go widać i czuć.

Jutro oficjalnie zaczynamy plażowanie. Patrząc na prognozę pogody, ci którzy nie stosują kremów z filtrem +50, "strzaskają się na mahoń".






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli natchnęliśmy Ciebie do wypowiedzi, pisz tutaj: