Czy Haji Lane jest hipsterska? Ciężko oceniać, niemniej jednak pełna knajp, butików galerii oraz innych sklepów, bardzo przyjemna okolica. Przypomina trochę wrocławskie Jatki, jednak nie ma porównania, jest co najmniej 5 razy lepiej. Pachnie mieszanką azjatycko-europejską, podaną w bardzo gustowny sposób. Jeden minus tego miejsca to ceny w sklepach.
Meczet widzimy tylko z zewnątrz, w czasie modlitw jest zakaz wstępu, odbijamy się od tabliczki, że wejście najwcześniej za 3 godziny, szkoda, ale nie mamy tyle czasu, żeby poczekać. Meczet ten jest największym w Singapurze, powstał w 1825, sto lat później w 1928 został "zastąpiony" obecnym, a wyróżnia się złotymi kopułami. Bardzo popularne miesjce modlitw, nawoływanie słychać z daleka, a ilość wiernych którzy przychodzą jest imponująca.
Zaczyna padać, więc chowamy się przed deszczem w centrum handlowym. Za dwa dni będziemy plażować na wyspie Tioman, z dala od cywilizacji, więc trzeba się w zapas pieluch i innych Jadziowym akcesoriów. Pieluchy droże niż w Polsce, około 0,5 S$ za sztukę. Jedna paczka to za mało, bierzemy zatem pieluchy w promocji, 3 paczki w cenie 2. Wrócimy do PL z większym zapasem niż wyjechaliśmy ;)
Wieczorem ruszamy jeszcze zobaczyć najlepsze wieżowce w Singapurze oraz Marina Bay. Niestety trochę źle nas poprowadzili i zamiast podziwiać Marina Bay z daleka, wylądowaliśmy w centrum handlowym pod nim. Zanim wyszliśmy z galerii, rozejrzeliśmy się po okolicy i popatrzyliśmy na Singapur Flyer (wielki diabelski młyn) uciekło nam trochę czasu. Straconego czasu zabrakło nam na podziwianie Marina Bay z daleka, bo metro powoli kończyło jeździć.
Przeskoczyliśmy metrem jeszcze jedną stację, aby zobaczyć finansową część miasta. Skupisko, wielkość i wygląd wieżowców w tym rejonie, odpowidało naszym wyobrażeniu o Singapurze. Coś niesamowitego. Zwłaszcza nocą.
Z hotelu chcieliśmy kupić jeszcze bilet na autobus do Mersing, bo na prom już mieliśmy. Niestety, głównie przez nasze gapiostwo zrobił się niezły pasztet. Malezja i Singapur w tym roku mają wakacje w tym samym czasie, połączenia autobusowe są wykupione, mamy mały problem jak wydostać się z Singapuru do Malezji, na wyspy Tioman. Jedyna opcja, to autobus o godzinie 22 (wszystkie poranne wykupione). Problem w tym, że autobus jedzie około 3-4 godzin i lądujemy w Mersing w środku nocy. Dodatkowo bilet na prom na Tioman mamy na 7ego, a bedziemy 8 czerwca. Klops. Bierzemy autobus o 22, nocleg w Mersing (na szczęście tani - 79RM) i bedziemy się martwić później. Na plus jest to, że mamy dodatkowy dzień w Singapurze. Mały plus, ale szukajmy pozytywów. Witaj przygodo!
Pokazałam dzisiaj zdjęcia z Waszych podróży dzieciom a Stasiu patrzy na zdjęcia o wołą JADZIA JADZIA :) :) :) Pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńHaha, w takim razie Jdzia pozdrawia Stasia ;)))
Usuń