Po pobudce stwierdzono, co następuje: sytuacja w zasadzie bez zmian, choć, jakby mniej lodu. Gość z „port control” chodzi od jachtu do jachtu i namawia (nalega) aby wychodzić w konwoju za wielkim, super nowoczesnym, zapewne mega drogim, pasażerskim statkiem o nazwie „Fram”. Wszystko fajnie, tylko stwierdzono jeszcze jeden fakt. W przekładni zamiast oleju jest woda, z lekką domieszką oleju. Najprawdopodobniej jest buba w chłodnicy.
Jedna grupa uderzeniowa zabiera się za chłodnicę, kolejne ruszają w kierunki centrum i sklepów. I jedni i drudzy kończą swoje pierwsze misje sukcesem. Przeciek zlokalizowany poddany próbie naprawy a i suveniry zostały zakupione. Na efekt prac pierwszej grupy trzeba będzie poczekać. Ogółem dzień na leniwo.
Mając prawie pewność, że chłodnica wytrzyma. Grupa szturmowa ruszyła na zakupy, tak duże, aby wystarczyło dla 10 osób na kilka dni. Udało się. Chłodnica po wmontowaniu i przeprowadzeniu testów zgodnie z przeczuciem trzyma i działa. „Fram” co prawda już wyszedł z Adventfjorde (i pewnie nawet z Isfjorden) z całą karawaną jachtów za sobą, ale pogoda pozwala patrzeć optymistycznie na dzień następny.
Jest decyzja w piątek o 0900 wychodzimy z Longyearbyen.
A na zakończenie kilka zdjęć z miasta :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli natchnęliśmy Ciebie do wypowiedzi, pisz tutaj: