Drugi dzień solidnego zwiedzania z wykorzystaniem samochodu. Kierunek wschód, a w zasadzie wschodni kraniec wyspy, czyli Ponta de Sao Lourenco. Droga wyśmienita, zupełnie inna od wczorajszej. Wszerz całej Madery przebiega rapida - jedno, lub dwupasmowa droga ekspresowa, na której koniecznie jest używanie świateł, bo 3/4 drogi jedzie się tunelami. Dzisiejsza wycieczka przebiega pod samym lotniskiem, dosłownie - pas startowy umieszczony na wielkich betonowych palachunosi się nad drogą. Zresztą piloci muszą mieć specjalne uprawnienia, aby lądować na Maderze. Na samym końcu drogi, już w Ponta de Sao Lourenco jest rondo - można zrobić dwa kółka, aby dalej jechać na zachód wyspy. Na wschód już tylko pieszo - tutaj rozpoczyna się 3km trasa na kraniec wyspy. Trekking przez miejsce magiczne, wspaniale dzikie i pierwotne. Jedyną oznaką dotyku człowieka jest wytyczona schodkami trasa. Gdzieniegdzie widać pozostałości po lawinach błotnych (w 2010 Maderę nawiedziły potężne powodzie). Jadzia po raz pierwszy nie przemieszcza się wózkiem, a w nosidełku - dzielnie to znosi. Przemierzamy około 1,5km i w osłoniętym od wiatru miejscu Jadzia zjada kaszkę z owocami. Mijający nas turyści są zaskoczeni i oczarowani, o czym świadczą m.in. ich przyjazne komentarze. Każdy chciałby zjeść drugie śniadanie z widokiem na koniec świata ;) W trakcie posiłku towarzyszą nam jaszczurki, które są wszędzie i z lekkim zaciekawieniem się nam przyglądają. Jadzia niewzruszona obserwuje i zajada kaszkę dalej. Dalej trasy nie kontynuujemy - wygląda stromo i mało przyjaźnie dla ojca z dzieckiem i matki z resztą ekwipunku. W drodze powrotnej dzidzia niespodziewanie usypia w nosidełku.
W najbliższej okolicy jest Canical - bardzo mała miejscowość, której
główną atrakcją jest muzeum związane z wielorybnictwem. Przy czym było
ono przebudowywane i nie mamy pewności, że będzie otwarte. Z ciekawostek
Canical jest/był jednym z ostatnich miejsc w Europie, gdzie zaniechano
połowów wielorybów, a było to w 1981 roku.
Ruszamy do
Machico, miejsca, w którym w 1420 roku sam kapitan Zarco po raz pierwszy
wbił portugalską flagę w ziemię Madery. Dawniej stolica Madery. Machico
to przede wszystkim kościoły zabarwione rozmaitymi historiami i
legendami, pomniki, place, szeroka półkolista zatoka oraz twierdza, o
charakterystycznych żółtych murach. W Machico przypada pora obiadowa -
krewetki, ośmiornica i świeże owoce są nasze. Po Machico szwędamy się
jeszcze do późnego popołudnia, a wieczór standardowo - w stolicy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli natchnęliśmy Ciebie do wypowiedzi, pisz tutaj: