Spirit wymaga lekkiego serwisu, co by nie przeszkadzać,
postanawiamy ponownie wybrać do centrum, zobaczyć to czego jeszcze nie
widzieliśmy i kupić parę klamotów.
Trochę dziwna sytuacja, bo ubranka dziecięce są tańsze niż paczka
papierosów. Dublin co raz bardziej daje się lubić, ale nadal nie jest miastem w którym chce się zamieszkać. Zwiedzamy
centrum i okolice.
Poruszanie się po chodnikach może przyprawić o palpitacje serca. Wszystko jest wąskie, ruch lewostronny powoduje, że autobusy i samochody wyjeżdżają ze strony, do której nie jesteśmy przyzwyczajeni. Lusterka autobusów śmigają tuż obok głowy. Ktoś nam nawet wspominał, że bywa dużo wypadków – uderzenia pieszych/rowerzystów właśnie przez autobusowe lusterka.
Po powrocie odpoczywamy na jachcie, najwięcej korzysta najmłodsza załogantka S/Y Spirit One ;)
Wieczór
upływa nam przy bajkach, mleku i bushmillsie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli natchnęliśmy Ciebie do wypowiedzi, pisz tutaj: