Koszyk do popołudnia jest służbowo, Martusia i Jadzia jadą
pociągiem.
Hotel rezerwujemy po raz pierwszy przez HRS, z lekkimi
obawami, ale się udało bez problemów. Hotel miał w opisie chyba 4 gwiazdki, ale
to mocno naciągane. Najważniejsze, że czysto, schludnie i z miejscem
parkingowym. Cena za 2 dorosłe + Jadzie w swoim łóżeczku, bez śniadania ale z
parkingiem to 50 euro. W sam raz jak na
takie warunki, chociaż jak sprawdzaliśmy ceny wcześniej w innych hotelach, to
ceny były znacznie wyższe, ale do sedna.
Spotykamy się na dworcu, a jako iż jestem chwilę przed przyjazdem pociągu, to robię jeszcze
szybki rekonesans okolicy przydworcowej. Wiem co i gdzie, zaraz po spotkaniu
ruszymy w kierunku jadłodajni. Marta i Jadzia zaliczyły trasę pociągiem na linii
Poznań-Berlin, Berlin-Hamburg. Na przesiadkę miały 8 minut. Wyrobiły się w 4.
Szacunek.
Jadzia po raz pierwszy jechała pociągiem. Cóż mamy XXI wiek
i dzieci latają częściej i więcej samolotami, niż jeżdżą pociągami. Ze zdanej
relacji wynika, że było nie najgorzej, Jadzia nie spała, więc z czasem zaczęła być lekko marudna. Kredki, bajki,
wafelek, współpasażerowie oraz opowieści mamy sprawiły, że podróż zleciała
możliwie szybko.
Obiadokolacja wypada nam w całkiem nieźle położonej knajpie.
Osłonięci od wiatru i z dala od turystów siedzimy przy jednym z kanałów.
Towarzyszą nam kaczki, łabędź i rybki.
Jesteśmy w mieście, które jest mocno powiązane z
hamburgerem, więc dla mnie wybór jest oczywisty, dziewczyny jak to dziewczyny,
pomidorowa i pasta. Co kto lubi ;)
Dzisiaj spacer w wersji mini, bardziej rozpoznawczej – od
dworca, przez ratusz, trochę centrum, Binnenalster
(jezioro w centrum) i do hotelu.
Dzień szybko zleciał. Na tyle szybko i intensywnie, że
najpierw pada Jadzia, a chwilę później my.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli natchnęliśmy Ciebie do wypowiedzi, pisz tutaj: