Śniadanie w takich okolicznościach to czysta, niczym niezmącona przyjemność.
Ika, ach Ika...
Pierwszy cel na dziś - kierunek południe i miejscowość Lovran, jakieś 2 km pieszo. To tam kończy się promenada i chyba też cała Opatija Riviera. Spacer w iście wakacyjnym tempie - tuż nad wodą, a po drugiej stronie skałki albo kilkusetletnie wille - przepięknie zdobione, całość dopełniona zielenią ogrodu.
Lovran niczym wielkim nie porywa, miejscowość, jak wiele w tym rejonie. No może jest jedna rzecz, którą pokochała część wycieczki. Lody. Lody "dark black", czyli mocno czekoladowe, aż czarne lody. Wzorcowe.
Popołudnie spędzamy w Opatija - jako miasto widać że najlepiej rozwinięte w ciągu całej riviery. Ale też nic wielkiego. Największą okoliczną atrackją są widoki i promenada. A to jest w każdej miejscowości.
Urokliwe, ale mimo wszystko wolimy spędzać czas w Ice.
Kolacja w znanej nam już knajpie. Tym razem na stół wjeżdżają krewetki, plejskavica i mix mięs, całość doprawiona lokalnym winem. Niebo w gębie. Próbujemy też dwa trunki - bambus i misz-masz. Czyli czerwone wino z fantą oraz białe wino z colą. Do wypicia, ale raz w życiu, żeby wiedzieć jak smakuje ;)
Aha, wieczory w Ika w czasie (prawie)pełni są wyjątkowe...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli natchnęliśmy Ciebie do wypowiedzi, pisz tutaj: