Po drodze zatrzymujemy się w miejscowości Šibenik, którego starówka została wpisana na listę UNESCO. Po raz pierwszy czujemy, że jest gorąco, żar leje się z nieba. Bliskość wody niewiele pomaga. Nieestety Šibenik nie jest gościnny dla rodziny z prawie 3 latkiem. Co prawda są place zabaw (z których rzecz jasna musimy skorzystać - Jadzia żadnego nam nie odpuszcza ;)) ale cała starówka, aż po twierdzę to schody, schody i jeszcze raz schody. Pokręciliśmy się trochę po starówce, po schodach i mimo, iż ładnie to na większy spacer nie było ochotników.
Lądujemy w Marinie, apartamenty Darijan, przyjemnie. Dostajemy pokój na parterze, z wyjściem na taras i ogród, a z tarasu widok na zatoczkę. Może nie jest tak zachwycająco, jak w Ice, ale też fajnie. Do tego aneks z pełnym wyposażeniem, cena 25 euro za noc. Przyzwoicie.
Kolejna miejscowość, która przygotowuje się do sezonu. Zdecydowana większość villi jeszcze jest zamknięta, w pozostałych coś się dzieje, ale bez większego pośpiechu. Podobnie jest w "centrum", przy miejscowej przystani. Czas płynie leniwie, miejscowi okupują kilka ławek i stolików w barze, jest jedna czy dwie otwarte restauracje, więc wielkiego wyboru nie ma. Jest natomiast jedna niezwykle istotna rzecz, a w zasadzie dwie rzeczy - cisza i spokój, a tego też szukamy :)
U gospodarzy biega 3,5 letni chłopiec imieniem Leo (dla Jadzi jest to Lelo), chłopiec jak chłopiec jest się przynajmniej z kim pobawić, ale najważniejsze jest to, że ma motocykl na akumulator! wrrrrrrruuuum. Od tej pory Jadzia mówi na niego "mój chłopak".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli natchnęliśmy Ciebie do wypowiedzi, pisz tutaj: