Szczęście w nieszczęściu, że dzieciaki oszczędziło.
Podejrzenie padło na kokosa, gdyż dzieciaki go nie piły. Druga opcja jest taka, że to nie kokos, a szczepionka na WZW A (dzieciaki zaszczepione przed wyjazdem, cudem zdobyte 2 ostatnie szczepionki z prywatnych zasobów pracowników publicznej służby zdrowia) zadziałała jak należy, bo wedle zapewnień w takich sytuacjach też miała zadziałać. Tak czy inaczej z kokosem dajemy sobie spokój, czwartego podejścia nie będzie.
W związku z sytuacją z nocy, samopoczuciem wątpliwej jakości wszelkie plany samoczynnie zostały zmienione. Po południu zdecydowaliśmy się na spacer do "centrum". Szału nie było, ale co zrobić.
I tutaj jeszcze jedna ciekawa rzecz, gospodyni gdy się dowiedziała, że mamy problemy żołądkowe przygotowała miksturę na tego typu dolegliwości. Z dużą dozą prawodpodobieństwa pomogło (na pewno nie zaszkodziło) a europejskie medykamenty na tego typu problemy nie zdały egzaminu.
W rezerwie pozostał jeszcze magiczny lek na receptę, na turbo ostre lub przedłużające się problemy gastryczne. Chociaż niewiele brakowało, a zostałby użyty.
To nasza ostatnia noc w Sigiryia, wstępnie następnym punktem wycieczki miało być Trincomalee, czyli plażowanie na północno-wschodnim krańcu wyspy, zrezygnowaliśmy jednak z tego pomysłu, ze względów organizacyjnych. Z Trinco albo jest opcja powrotu do Colombo (przyjazd pociągiem bodajże około 4 w nocy, z dzieciakami? - ta jasne) albo tułaczka wschodnim wybrzeżem.
Decyzją jednogłośną wybieramy kierunek Kandy. Zawiezie nas tam, dzisiaj zakupionym samochodem, ojciec gospodyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli natchnęliśmy Ciebie do wypowiedzi, pisz tutaj: